Postać o. Wenantego Katarzyńca poznałem bliżej około rok temu i od początku poczułem więź z jego osobą. Zacząłem się modlić za jego wstawiennictwem w wielu sprawach i większość moich próśb została przez Pana Boga rozwiązana.

  1. Najpierw wymodliłem samochód. Stary zepsuł się tak, że mój przyjaciel mechanik obliczył koszt naprawy na 3 tys. zł i to bez gwarancji, że uda się go przywrócić do jazdy. Nie miałem zbyt dużych funduszy i nie mogłem znaleźć sensownego samochodu za niską cenę. Kiedy już podjąłem decyzję o zezłomowaniu starego egzemplarza i bez nadziei przeszukałem strony kupna aut w internecie, jako przedostatnie ogłoszenie znalazłem podobny jak mój poprzedni, ale sprawny samochód, znajdujący się po drodze, którędy mieliśmy jechać z owym przyjacielem, w cenie nie wiele wyższej niż 3 tys. zł. Niestety właściciel tego auta, nie odpowiadał. Kiedy już mieliśmy skręcić w stronę mojego domu, on odezwał się i umówiliśmy się na oglądnięcie auta za chwilę. Postanowiłem, że kupię ten pojazd, mój przyjaciel Paweł wytargował cenę. Dokładnie 3 tysiące zł. Jeżdżę nim do dziś. Ilość tzw zbiegów okoliczności w tej sprawie przekonała mnie, że stoi za tym sł. B. o. Wenanty.
  2. Z powodów zdrowotnych, nie dostałem zdolności do pracy w Ogrodzie Botanicznym UJ, gdzie dotąd pracowałem. Prosiłem wtedy za wstawiennictwem o. Wenantego o pozostanie na Uniwersytecie, by znaleziono mi stanowisko alternatywne. Znowu się udało. Po półtora miesiąca oczekiwania, dostałem propozycję objęcia portierni w jednym z uniwersyteckich budynków. Z tym oczekiwaniem wiąże się kolejna łaska:
  3. Kiedy trwałem w zawieszeniu, czy zostanę nadal pracownikiem UJ, poinformowano mnie, że przez ten czas będę przebywał na tzw usprawiedliwionej BEZpłatnej nieobecności w pracy. Martwiłem się trochę, bo choć mam jeszcze drugą pracę, w której dorabiam hobbystycznie jako instruktor jazdy, jednak pozostałem bez głównego źródła dochodu. Tę sprawę również w pakiecie pozostawiłem modlitwie o. Wenantego. Kiedy pod koniec miesiąca zadzwoniłem do UJ, by zapytać jak mam uregulować comiesięczne płatności, które normalnie były automatycznie ściągane z mojej wypłaty, okazało się, że mój status został zmieniony i że przebywam na usprawiedliwionej nieobecności, jednak PŁATNEJ.
  4. Kolejna sprawa była zdrowotna. Miałem chirurgicznie przeciętego ropnia. Niestety bardzo długo nie chciał się zagoić i robiło się to już niepokojące. Wtedy poprosiłem o. Wenantego: „Przepraszam, że o to proszę, ale trudno mi już z tym wytrzymać” (miejsce tego ropnia było bardzo niekomfortowe). Po kilku dniach rana nagle się wysuszyła.
  5. Moja Babcia mając już 105 lat życia, dostała udaru. Od wielu już lat modliła się o dobrą śmierć, nie chciała już żyć. Wtedy zacząłem się modlić przez O. Wenantego o szybką, dobrą i bezbolesną śmierć dla Babci. Dwa tygodnie później bardzo spokojnie zmarła cały czas od udaru śpiąc. Miała spokojny wyraz twarzy. Jestem pewien, że znowu modlitwa o. Wenantego przyczyniła się do tak spokojnej śmierci mojej Babci.
  6. Najświeższa sprawa powierzona o. Wenantemu przeze mnie i mojego przyjaciela sprawa to niesprawiedliwa ocena winy mojego przyjaciela w czasie kolizji samochodowej. Ponieważ jestem instruktorem jazdy, Piotrek poradził się mnie, opisując przebieg kolizji. Powiedziałem mu, że policja w tej sytuacji nie ma racji orzekając jego winę i poradziłem, żeby nie przyjmował mandatu i wszedł na drogę sądową. Tak też zrobił. Choć mieliśmy podstawy swoich racji, rozstrzygnięcie powierzyliśmy wstawiennictwu o. Wenantego. Wczoraj odbyła się rozprawa i choć Piotrek trafił na bardzo surowego sędziego i wydawało mu się, że może być różnie, jednak ostatecznie Sąd go uniewinnił. W prawdzie wyrok jest jeszcze nieprawomocny, jednak z ufnością ciąg dalszy pozostawiamy modlitwom sł. B. o.Wenantego.

To nie są wszystkie łaski, które otrzymałem za wstawiennictwem sł. Bożego o. Wenantego Katarzyńca, jednak nie wszystkie zapamiętałem, a też o jednej nie chcę pisać. Zachęcam do dawania świadectw, bo ja zwlekałem, a teraz czuję się niepewnie i niewdzięcznie, że o czymś zapomniałem. Jednak o. Wenanty jest już dla mnie bardzo bliskim przyjacielem, więc wieżę, że mi tę opieszałość wybaczy i nadal będzie mi towarzyszył w tak wielu sprawach, nie tylko przyziemnych.
OJCZE WENANTY MÓDL SIĘ ZA MNĄ, ZA NAMI !!!

Jacek