Pokój i Dobro! Z Kalwarią Pacławską i franciszkanami jestem związana od 17. roku życia, ale nigdy nie przypuszczałam, że będą oni mieć taki namacalny i materialny wpływ na życie moje i mojej rodziny. Mieszkaliśmy już kilkanaście lat w Anglii i marzyliśmy o własnym domu. Pracując ciężko i utrzymując dwójkę dzieci nie mogliśmy zaoszczędzić wystarczającej kwoty na depozyt mieszkaniowy, bez którego nie można otrzymać kredytu. Zaczęłam się modlić do ojca Wenantego. W ówczesnym czasie pracowaliśmy z mężem na całe etaty, ale mimo to, w wolne dni dorabialiśmy sprzątając prywatne domy, ogrody lub opiekując się starszymi ludźmi w ich prywatnych domach. Jeden z moich pracodawców, który posiadał własną kwiaciarnię był wysokiej klasy dusigroszem i bardzo ostrożnie dobierał swoich pracowników, ponieważ kilka razy został oszukany i okradziony. Mojej przyjaciółki mąż pracował u niego ponad 10 lat i to oni polecili mnie do pracy u niego. W tym czasie moja przyjaciółka kupowała dom i poprosili go o pożyczkę na depozyt – oczywiście odmówił. Wiedziałam, że ja z tak krótkim stażem i słysząc o jego odmowie nie mam co prosić. Zaczęłam nowennę do ojca Wenantego w pełnym zaufaniu, że musi się coś wydarzyć. Mieliśmy odłożone kilka tysięcy, a potrzeba było kilkanaście tysięcy. Mimo to zaczęliśmy szukać domu i rozpoczęliśmy proces kredytowy. W międzyczasie mówiłam wszystkim, że szukamy domu. Któregoś dnia właściciel kwiaciarni zapytał, ni stąd ni zowąd, jak postępuje kupno domu. Ja na to, że szukamy, ale brakuje nam 10 tys, a on na to: TO JA WAM POŻYCZĘ!!! Szok! Niedowierzanie i wzruszenie! Kupiliśmy dom, który sugerował ojciec Wenanty, (tak czułam w sercu, że to ma być ten dom) mimo, że widzieliśmy ładniejsze, inne, tańsze, droższe. Oddałam całe finanse ojcu Wenantemu, nie, nie opływamy w dobrobycie i nie jeździmy 3x do roku na wakacje, ale żyjemy godnie, bo oto w tym cudzie chodzi, że dostajemy tyle, ile potrzeba żeby nas to nie zepsuło. Jestem wielkim czcicielem ojca Wenantego, noszę obrazki z jego wizerunkiem w torebce i telefonie. Rozdaję obrazki i opowiadam moje świadectwo każdemu w potrzebie. NIE TRACĘ NAJMNIEJSZEJ SPOSOBNOŚCI DO DOBREGO, bo JEŚLI BOGU TAK SIĘ PODOBA, NICH TAK BĘDZIE.

Alicja