„W chwili obecnej wyczekujemy wszyscy prawdziwej wolności, która nam już świata, już nawet blaskiem słonecznym rozjaśnia widnokrąg życia narodowego, ale w całości jeszcze jej nie zażywamy, bo jeszcze chmury i mgła usiłują zasłonić nam to wyzwolenie – jeszcze piętrzą się przeszkody. Mty jednak nie tracimy otuchy, ufamy, iż jest Bóg sprawiedliwy na niebie, który nie da zginąć ludowi swemu. W tym oczekiwaniu nadstawiamy ciekawie uszu, na wszelkie wieści, szczególnie pomyślne i pytamy: Czy będzie wreszcie pokój, czy zakwitnie wolność, zgoda, pomyślność… Ostatnie słowa Jana Chrzciciela są takie: …nie jestem godzien, żeby rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. W słowach tych uznaje św. Jan wielkość niezmierną Pana Jezusa – Zbawiciela. Daje nam Poprzednik Chrystusowy lekcję pokory. Pokora zbliża nas do Chrystusa, jak zbliżyła św. Jana Chrzciciela. Kto bardziej się uniża, ten bardziej zbliża się do Chrystusa. Chrystus jest Najwyższy – bo jest prawdziwym Bogiem. Więc też i każdy, uniżając się staje się wyższym. Pokora sprowadza na nas łaskę z nieba – „Bóg pokornym łaskę daje – mówi Pismo – natomiast pysznym się sprzeciwia”. Bóg nie znosi pysznych. Oto w ostatnich dniach byliśmy świadkami, jak Bóg pysznych poniżył. Bóg jest sprawiedliwy, a pysznych znieść nie może”.

Fragment kazania wygłoszonego 15 grudnia 1918 r. we Lwowie