Szczęść Boże. Mam na imię Justyna i chciałabym przesłać swoje świadectwo. Teraz w dobie epidemii zostałam zwolniona z pracy, było to w piątek, 27 marca 2020 r. Pracodawca tłumaczył, że razem z koleżanką zostaliśmy zatrudnione ostatnie (koleżankę też zwolniono) i że nie stać go na utrzymywanie 11-osobowej załogi. Pracowałam jako opiekunka w żłobku. Przyjęłam to z wielkim spokojem, bez pretensji i żalu. Modliłam się nawet za moją panią dyrektor. Martwiłam się tylko, jak damy sobie radę z jednej pensji męża (mamy dwa kredyty). Po jakimś czasie przypomniał mi się Ojciec Wenanty. W piątek, 3 kwietnia rozpoczęłam nowennę do Ojca Wenantego o pomoc w tych naszych problemach finansowych. Nie czekałam długo, tydzień później, w Wielki Piątek, czyli w ósmym dniu nowenny mój pracodawca zadzwonił z informacją, że zatrudnia mnie i koleżankę. Obecnie jestem na urlopie do 24 kwietnia. Wiedziałam, że to za sprawą Ojca Wenantego. Zadziałał błyskawicznie. Jestem Bogu wdzięczna za tę łaskę. Jeżeli można, mam prośbę o obrazki z „relikwiami” Ojca Wenantego. Chcę szerzyć jego kult. Serdeczne Bóg zapłać. Pozdrawiam, z Panem Bogiem.

Justyna