28 stycznia br. pojechałam do Warszawy, aby załatwić sprawy z zezwoleniem na ślub syna na Filipinach. Syn mieszka i pracuje w Londynie i tam poznał Filipinkę. Postanowili zalegalizować swój związek ślubem. Ale ponieważ jej skończyła się wiza, to uroczystość musiała się odbyć na Filipinach. U siebie w Szczecinie miałam wszystkie dokumenty przetłumaczone przez biegłego tłumacza, i myślałam, że w MSZ i Ambasadzie Filipin sprawę załatwię w przeciągu dwóch dni. Niestety Ambasada przedłużyła proces uwierzytelnienia do 1 lutego. Postanowiłam wrócić 2 lutego z przystankiem w Niepokalanowie. Jak jestem tak blisko to chciałam tam być na uroczystości Ofiarowania Pańskiego, właśnie tam, tym bardziej że należę do Rycerstwa Niepokalanej. Prosiłam Ojca Maksymiliana o wstawiennictwo za młodych, tym bardziej, że czekały ich problemy z załatwieniem wizy małżeńskiej dla synowej. Jest to bardzo długi kilkumiesięczny proces z bardzo dużą niewiadomą. Syn musiał wracać do Londynu a jego żona musiała zostać na Filipinach. Gdy wróciłam do Szczecina, to o swojej wizycie w Niepokalanowie powiedziałam znajomej. Ona powiedziała, że 24 czerwca br. organizuje pielgrzymkę śladami Ojców Franciszkanów na trasie Niepokalanów – Kalwaria Pacławska, czyli od Ojca Maksymiliana do grobu Ojca Wenantego. Postanowiłam pojechać, ale tylko żeby być w Niepokalanowie i ciągle prosić Ojca Maksymiliana o pomyślne rozwiązanie tego problemu. O Ojcu Wenantym nic nie wiedziałam! Filmu Dwie Korony też nie oglądałam! Tam w Niepokalanowie dopiero dowiedziałam się o przyjaźni jaka łączyła tych dwóch zakonników i o łaskach jakie wyprasza Ojciec Wenanty. Gdy wyruszałam na pielgrzymkę dowiedziałam się, że dokumenty związane z wnioskiem o wizę, mogą na czas na Filipiny nie zostać dostarczone. I znowu nerwy. Wyjeżdżając po trzech dniach z Niepokalanowa doszła do mnie informacja, że prawnikowi udało się wyznaczyć inny termin wizyty synowej w Ambasadzie UK na Filipinach. Złożenie dokumentów i rozmowa z urzędnikiem miała się odbyć 28 czerwca o godzinie 12.00, a akurat tego dnia i o tej godzinie byłam już w Kalwarii Pacławskiej i u grobu Ojca Wenantego. Modliłam się prosząc o wymodlenie łaski pozytywnego załatwienia tej sprawy. Gdy wracałam dostałam sms, że dokumenty zostały pozytywnie zatwierdzone i odpowiedź będzie najprawdopodobniej pozytywna, a czas oczekiwania od 2 tygodni nawet do 1,5 miesiąca. Wzięłam obrazek ojca Wenantego z angielskim tekstem i zdjęcie tego tekstu wysłałam na Filipiny prosząc, aby tam się też modlono do Ojca. Odpowiedź pozytywna z ambasady przyszła po 16 dniach i jutro syn jedzie już po swoja żonę. „Żona” to może za dużo powiedziane, bo ślub kościelny będzie w Polsce, gdy tylko ona załatwi swoją sprawy w UK, tzn. znajdzie pracę, uzyska zezwolenie na pobyt, i razem znajdą odpowiednie mieszkanie. I znowu Ojciec Wenanty i Maksymilian są proszeni o wstawiennictwo, ale wierzę, że doprowadzą sprawę do końca. Z Panem Bogiem.
Anna