Usłyszałem o ojcu Wenantym kiedyś podczas mszy świętej. Słyszałem, że jest książka, mówili „polski Charbel”. Na necie zobaczyłem tylko jak wyglądał i tyle. Jadąc na wczasy zobaczyłem go jeszcze 2-3 razy na bilbordach. Z ciekawości popatrzyłem na świadectwa za przyczyną ojca Wenantego i między innymi przeczytałem, że komuś pomógł kupić samochód. Byłem na etapie kupna większego samochodu rodzinnego, jak to bywa, pula mniejsza niż wymagania. Trzeba było zejść trochę na ziemię z wymaganiami, albo szukać innego samochodu. Pojechałem na zachód Europy i nic, wróciłem z kwitkiem, bo akurat ten, który mi się podobał już się sprzedał, a w dodatku miałem wątpliwości. Po pewnym czasie znowu pojechałem na Zachód. Znalazłem kilka ogłoszeń, pomodliłem się do ojca Wenantego, żeby mi coś znalazł. Rano znajduję jakiś adres, ok. 120 km od nas. Dzwonimy i słyszymy, że jest, no to jedziemy. Na miejscu okazuje się, że jest piękny, bardzo bogato wyposażony samochód, od pierwszego właściciela, za znacznie niższą cenę niż inne oferty, jakby czekał na nas. Dziękuję ojcze Wenanty (mój specjalisto od kupna samochodu) i proszę cię o jeszcze jeden, wielki cud (szczęśliwe załatwienie pewnej sprawy). Jeśli się spełni dam kolejne świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica. Bardzo proszę was, bracia za wstawiennictwem tegoż Sługi Bożego o modlitwę, żeby się spełnił ten cud. Pozdrawiam.

Antoni