Mam na imię Elżbieta i od 17 lat samotnie wychowuję Syna. Od śmierci moich Rodziców mieszkamy tylko we dwójkę. Chcę podzielić się swoim świadectwem i podziękować o. Wenantemu za wstawiennictwo i opiekę nad nami. Ojca „poznałam” w maju tego roku (2018). Wtedy otrzymałam obrazek z modlitwą za Jego wstawiennictwem i usłyszałam o Jego życiu (więcej dowiedziałam się w lipcu, gdy odwiedzili nas nasi Przyjaciele i opowiedzieli o działaniu o. Wenantego). W tym roku (2018) mój Syn kończył gimnazjum i był przed wyborem szkoły. Gorąco zaczęłam polecać Go o. Wenantemu i prosić, by wstawiał się i pomógł Mu wybrać właściwą szkołę. W niedługim czasie mój Syn zdeklarował, że chce podjąć naukę w dość renomowanym liceum, o wysokim poziomie nauczania. Mimo moich obaw, czy jest to szkoła dla niego, czy sobie poradzi (jest bardzo zdolnym dzieckiem, ale nie zawsze przykładał się do nauki i jego stopnie były raczej na poziomie dostatecznym), pozwoliłam Mu złożyć dokumenty do szkoły, którą wybrał. Chociaż obawiałam się o wyniki testów gimnazjalnych – czy starczy punktów, by dostać się do liceum, czy będzie miał szansę – cały czas modliłam się za wstawiennictwem o. Wenantego – o wypełnienie woli Bożej, co do dalszej drogi mego Dziecka. W tym czasie Syn bardzo przyłożył się do nauki i szybko poprawił oceny, uzyskując dość wysoką średnią – ponad 4; wyniki testów też były dobre. Gdy przyszedł dzień ogłoszenia listy przyjętych do szkoły, pojechałam z Synem, by sprawdzić, czy się dostał. A On z radością wyszedł ze szkoły i stwierdził: dostałem się. Obecnie jest uczniem pierwszej klasy liceum, które sobie wymarzył, chociaż wydaje się, że nie miał zbyt dużych szans, żeby się dostać. Codziennie oddaję Go wstawiennictwu o. Wenantego, prosząc, by się nim opiekował. To, co mogę też stwierdzić – moje Dziecko bardzo się zmieniło – chętniej się uczy, stał się bardzo systematyczny, ma dalekosiężne palny i marzenia. Drugim darem, jaki uzyskaliśmy za wstawiennictwem o. Wenantego jest nasz nowy samochód. Od około roku nasz stary samochód zaczął się psuć i wymagał coraz większych inwestycji i ostatecznie zmiany. Mamy skromne dochody, są one wystarczające na zaspokojenie naszych codziennych potrzeb, jednak na kupno zbyt drogiego samochodu nie było nas stać. Ktoś ze znajomych obiecał pomoc w znalezieniu czegoś tańszego, ale trwało to bardzo długo, potem sprawa ucichła – mnie było wstyd kolejny raz pytać i kolejny raz prosić o pomoc. Usilnie modliłam się jednak do o. Wenantego o pomoc i o nowy samochód, jeśli to będzie dla nas dobre. W ubiegłym tygodniu nasz „staruszek” zepsuł się na tyle, że jazda nim mogła być już zagrożeniem. Od tych, którzy deklarowali pomoc nie było żadnych wiadomości, a ja nie miałam pieniędzy, by próbować coś załatwiać „na własną rękę”. Wówczas jeszcze usilniej zaczęłam prosić o. Wenantego, za wstawiennictwem Ojca modlili się za nas także nasi Przyjaciele. I odpowiedź przyszła bardzo szybko. W sobotę, 13 października wieczorem do znajomego mechanika zgłosił się klient, który kupił nowy samochód, prosząc o pomoc w jego ustawieniu. Jak się okazało, chce sprzedać swój używany, utrzymany w bardzo dobrym stanie, za bardzo korzystną cenę. Był już wprawdzie nabywca, ale następnego dnia, w niedzielę zrezygnował, bo na ten moment nie miał pieniędzy. W poniedziałek, 15 października rano, otrzymałam wiadomość, że jest dla mnie samochód i po południu powinnam mieć go już w domu. Niesamowitym jest też to, że otrzymałam go „w prezencie”, którego wcale się nie spodziewałam. Już dziś (17 października) do pracy pojechałam nowym samochodem. Codziennie dziękuję Bogu za dar o. Wenantego i wciąż oddaję Jego opiece mojego Syna, Jego przyszłość, dziękuję za wszelkie łaski otrzymane za Jego wstawiennictwem. Modlę się też codziennie o Jego beatyfikację.

Elżbieta, 17 października 2018 roku