Kilka dni temu usunęłam z komputera bardzo ważne dane firmowe. Wezwaliśmy współpracującą z nami firmę informatyczną, zabrała komputer i po dwóch dniach okazało się, że utraconych danych nie da się odzyskać, że jedynie wysoko wyspecjalizowane firmy, oczywiście za wysokie wynagrodzenie, może są w stanie coś z tym zrobić.

Zabrałam sprzęt i zwróciłam się do kolegi informatyka i od razu do ojca Wenantego, o którym dowiedziałam się podczas pielgrzymki do Kalwarii 12 maja br. Pamiętam, że od razu poczułam jakąś sympatię, bliskość tego franciszkanina. Kupiłam książkę i czytam o nim i o jego świętym życiu. Tak więc oddałam mu moją sprawę. Niestety na drugi dzień kolega potwierdził pierwszą diagnozę. Nie mogłam od razu odebrać komputera, umówiłam się na następny dzień. Nadal zanosiłam modlitwy przez wstawiennictwo ojca Wenantego. Jakoś mimo wszystko wierzyłam, że może stać się cud, i stał się.

Kolega zadzwonił wieczorem, że nadal pracuje, że komputer będzie do odbioru za dwa dni. I udało się. Mamy wszystkie dane z powrotem. Dziękuję Panu, a ojcu Wenantemu za wstawiennictwo. Jestem przekonana, że o.Wenanty pomógł. Modlę się nadal za jego wstawiennictwem. Naprawdę, kiedy, będąc w Kalwarii usłyszałam o nim, o jego pomocy dla o. Maksymiliana, gdy tworzył Rycerza Niepokalanej, poczułam jakąś sympatię do niego, bliskość, i tak myślę o o.Wenantym właściwie codziennie, modlę się za jego wstawiennictwem i opowiadam znajomym. Pozdrawiam serdecznie.

Małgorzata