Dzięki wstawiennictwu ojca Wenantego dostałam pracę 7 minut od domu w bardzo przyjemnej atmosferze. Bylam w bardzo trudnej sytuacji, ale powoli z Niej wychodzę. W lodówce było tylko światło, w domu siedziałam w swetrze, żeby zaoszczędzic na ogrzewaniu. Zasypiałam w 18 stopniach, co jest dosyć uciążliwe. Po odmówieniu nowenny w końcu pracodawcy zaczęli dzwonić. Babcia poratowała mnie pieniędzmi i jedzeniem, mama która nie należy do miłych osób również. Mimo, że nadal nie jest kolorowo, chociaż mam co jeść :) Będę się modlić dalej i nie tracić nadziei, mimo że czuję, że moje życie to jeden wielki bezsens. Anastazja, Niedziela, 27 października 2024