Wszystko zaczęło się od wyjazdu na rekolekcje do Kalwarii Paclawskiej. Tam usłyszałam o Ojcu Wenantym Katarzyńcu, ale w jego „moc nie wierzyłam” dopóty,  dopóki nie zaczęły się moje problemy finansowe. Bardzo poważny wypadek męża sprawił, że równowaga finansowa w domu uległa zachwianiu i wtedy przypomniałam sobie o Ojcu Wenantym. Zaczęłam się do niego modlić i jakimś cudem firma ubezpieczeniowa wypłaciła zaliczkę na leczenie męża. Osoba, która zajmowała się sprawą ubezpieczenia sama była zdziwiona, że tak szybko doszła do porozumienia z firmą. Potem moja siostra wpadła w finansowe tarapaty. Wtedy poleciłam jej Ojca Wenantego i jej prośby również zostały wysłuchane. Na początku nie „wierzyłam w moc” Ojca Katarzyńca, ale jak mąż zaczął starać się o rentę i bez żadnego problemu tę rentę mu przyznano, to wtedy byłam pewna, że jest to Jego zasługa. Moje życie od wypadku męża bardzo się zmieniło i powoli zaczynamy wychodzić na prostą. W podziękowaniu za otrzymane łaski pojechaliśmy do Kalwarii Paclawskiej, by osobiście podziękować Słudze Bożemu za otrzymane łaski. Dodam, że zaniosłam wtedy do niego prośbę, aby pomógł mi znaleźć pracę. Nie minęły dwa miesiące i pracę dostałam. Wiem, że jest to również Jego zasługa. Ojca Wenantego traktuje jak przyjaciela, któremu mogę się wyżalić i który zawsze mnie wysłucha i wesprze, gdy tego potrzebuję…

Elżbieta