Szczęść Boże.
   Od 2017r z każdym większym i mniejszym problemem zwracam się do o. Wenantego Katarzyńca.  Nigdy się na nim nie zawiodłem. Przynajmniej raz w roku staram się pielgrzymować do grobu o. Wenantego do Kalwarii Pacławskiej aby dziękować za otrzymane łaski za jego wstawiennictwem.
   Ale nie przewidziałem jednego. Że będę o. Wenantego błagał o wstawiennictwo o uratowanie mojego życia.
   2 stycznia b.r. ten ziemski świat zawalił mi się na głowę.  Wyrok brzmiał –  rak, nowotwór złośliwy, czerniak złośliwy kończyny górnej  łącznie z barkiem. Jeden z najgorszych nowotworów. Lekarz chirurg-onkolog stwierdził że na pewno są zainfekowane inne znamiona skórne, węzły chłonne i mogą być przerzuty na inne narządy i organy.  Założył mi „Zieloną Kartę DILO” i dał skierowanie z adnotacją „PILNE” do miejscowego szpitala celem wycięcia znamion zajętych przez nowotwór i węzłów chłonnych.
   Czekając na przyjęcie na miejscowy oddział szpitalny byłem w bardzo złym stanie psychicznym. Telefonicznie poinformowałem swoją rodzinę i przyjaciół że czas na mnie aby pożegnać się z tym światem.  Mając resztki nadziei zacząłem odmawiać Nowennę o uratowanie życia za wstawiennictwem o. Wenantego. Gdy skończyłem modlitwę, towarzyszący mi syn poinformował mnie, że w międzyczasie poprzez znajomych dowiedział się że w Łodzi w Klinice jest lekarz chirurg-onkolog który podejmie się mojego leczenia. Opuściliśmy miejscowy szpital.
     Przystąpiłem do Sakramentu Pojednania i Komunii Świętej i codziennie rano odmawiałem Nowennę do Trójcy Przenajświętszej o uproszenie łaski uzdrowienia za wstawiennictwem sługi Bożego o. Wenantego Katarzyńca.
   W Klinice w Łodzi przeszedłem dwukrotnie zabiegi chirurgiczne wycięcia znamion z czerniakiem. Najdziwniejsze okazało się to że „wartownik” i węzły chłonne są nie zajęte przez nowotwór, co przy czerniaku złośliwym jest niemal pewne. A pierwsza diagnoza była aby wyciąć węzły chłonne.  Nie potwierdziły się też przewidywania że są przerzuty na inne narządy i organy! Obecnie wszystkie badania diagnostyczne wykazują że jestem zdrowy. Złośliwy rak opuścił mój organizm.
   Wiem komu to zawdzięczam! O. Wenantemu . To dzięki niemu jestem znów zdrowy, radosny i szczęśliwy. Wraz z żoną właśnie pakujemy walizki. Jedziemy za kilka dni do Kalwarii Pacławskiej aby przy grobie o. Wenantego podziękować jemu za ocalone moje życie.
Irek