Ojca Wenantego poznałam niedawno, ale stał się dla mnie patronem bardzo szybko.Rok temu mój brat nie mógł sprzedać lokalu. Lokal mały, miasteczko na wschodzie, brak perspektyw. Wtedy tak sobie powiedziałam „proś ojca Wenantego”. Po miesiącu brat lokal sprzedał… przypadek? Nie, wiem o tym na pewno. W tym roku prosiłam ojca Wenantego o pracę. W tym momencie mam tyle pracy, że nie wiem czy dam radę się uporać… Ojciec Wenanty wyprasza łaski w tych niby nieważnych, ale jakże istotnych rzeczach materialnych. Z nim nie zginę, wczoraj popsuł mi się samochód, jedyne źródło dochodu dla mnie i jestem pewna, że po przesłaniu tego świadectwa, samochód jakoś się znajdzie. Każdy mówi, że finanse nieistotne, jakże nieistotne kiedy jest się matką i trzeba dzieci wychować? To nasz wielki Święty. Dziękuję Ci ojcze Wenanty mój przyjacielu.

Małgorzata