Dziękuję, Ojcze Wenanty!

Kilka miesięcy temu pojawiły się u mnie torbiele na jajnikach. Nie można było zatrzymać ich wzrostu farmakologicznie, bo przyjmuję na stałe inny lek, który wyklucza ich stosowanie. Kiedy jedna z torbieli przekroczyła 6 cm średnicy, pani ginekolog skierowała mnie na operację. Jest osobą głęboko wierzącą i kiedyś dała mi obrazek ojca Wenantego, nie wiedząc, że pochodzę z Przemyśla i dobrze go znam. Uznałam wówczas ojca Wenantego za patrona w moich dolegliwościach i kiedy dostałam termin operacji, zaczęłam się modlić o jego beatyfikację, prosząc równocześnie o pomoc. W modlitwie wspierali mnie serdecznie także moi Rodzice, często pielgrzymujący na Kalwarię. Jakże byłam zdumiona i wdzięczna, kiedy po pierwszym (!) odmówieniu modlitwy zamieszczonej na jego obrazku natychmiast odczułam poprawę sytuacji! Modliłam się nadal przez trzy kolejne miesiące, nie zażywając żadnych leków; piłam tylko krwawnik i kilka razy zastosowałam okłady z oleju rycynowego. Wczoraj byłam u pani ginekolog. Badała mnie kilka razy, żeby się upewnić, czy to, co widać na USG, jest prawdą. Ogromna torbiel zniknęła całkowicie; została tylko jedna o malutkiej średnicy, nie wymagająca leczenia, a tym bardziej operacji. To była najradośniejsza wizyta u lekarza… i cudowny prezent od Pana Jezusa, podarowany mi przez ręce ojca Wenantego w wigilię moich urodzin. Dziękuję, dziękuję, dziękuję…

Kasia