Ojciec Wenanty pomógł kolejny raz. W grudniu 2021 roku zawarłem „transakcję życia” – tak myślałem. Klient zamówił ogromną ilość towaru, maił to być ogromny zarobek. W tym samym czasie moi rodzice zachorowali na covid – to były Święta Bożego Narodzenia. Na szczęście z pomocą naszej pani doktor rodzice wrócili do zdrowia. Na moment zapomnieliśmy o sprawach biznesowych. Po tym czasie pojechaliśmy z dziećmi na tygodniowy urlop. Już wtedy zacząłem się zastanawiać, dlaczego klient nie odbiera zamówionego towaru, przecież wszystko mieliśmy uzgodnione… Po powrocie z urlopu, okazało się że na rynku nastąpił dość gwałtowny spadek cen na towar, który był przedmiotem mojej wymarzonej transakcji. Okazało się że klient wycofał się z zamówienia i zostawił mnie z gigantyczna ilością towaru, który muszę odbierać od mojego dostawcy. Dostawca napiera na odbiory, a towar nie jest sprzedany. Nie mam takich pieniędzy, żeby przyjąć ten towar na magazyn, a jeśli go nie odbiorę to grożą mi kary umowne. Klient, który zamówił towar kazał mi (kolokwialnie mówiąc) „się wypchać”. Próbowałem ten towar oferować innym klientom – rynek na ten moment nie reagował. Byłem w potrzasku – jedna transakcja, to miał być deal życia, okazała się fiaskiem, który będzie bardzo trudny do udźwignięcia od strony finansowej. Wtedy z żoną przypomnieliśmy sobie, że Sługa Boży ojciec Wenanty już raz nam pomógł w tarapatach finansowych. Rozpoczęliśmy nowennę, żona też zawierzyła tę sprawę św. Józefowi. W naszej sprawie byliśmy już przyparci do ściany, nie zostało już nic innego jak rozmawiać z dostawcą i negocjować wysokość kary umownej i prosić go o rozłożenie tej kwoty na raty. Ewentualne pokrycie naszej strat moglibyśmy dochodzić przed sądem od klienta, który wycofał swoje zamówienie – było to dość mało realne. Na rozmowie z dostawcą było dość nerwowo, nie byliśmy w stanie nic ustalić, poza tym, że musimy zrobić sobie co najmniej godzinę przerwy i wrócić do rozmowy. Po tej godzinie nasza sytuacja zmieniła się DIAMETRALNIE – CUD, po tej godzinie towar, którego nie mogliśmy sprzedać był już poszukiwany przez kontrahentów. Już nie rozmawialiśmy o wysokości kary umownej, a jedynie negocjowaliśmy terminy odbioru. Ojciec Wenanty nie zawiódł, pomógł kolejny raz.

Jakub