Końcem sierpnia 2018 r. dane mi było po raz pierwszy pomodlić się przy grobie Ojca Wenantego, który znajdywał się już wewnątrz Sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Odtąd każdego roku powracam do dnia, który zapoczątkował moją duchową przyjaźń z Czcigodnym Sługą Bożym. Pragnę także podzielić się swoim świadectwem. Od kilku miesięcy mąż usiłował sprzedać nasz stary samochód. Były ogłoszenia w Internecie, na Aucie, pytało kilka osób i nic. Nieuchronnie zbliżał się też termin opłaty jego ubezpieczenia. Wtedy przyszła mi myśl, żeby poprosić o pomoc o.Wenantego. Wspólnie z mężem zaczęliśmy modlić się Litanią za wstawiennictwem Sługi Bożego. Ojciec Katarzyniec sam wybrał ten czas. Dokładnie w czwartą rocznicę od wydarzenia z 2018r. sprzedaliśmy auto, a nabywca został poinformowany o wszystkich usterkach. Niespełna dwa tygodnie później, udaliśmy się do Kalwarii Pacławskiej, aby uczestniczyć w uroczystościach związanych z odpustem Podwyższenia Krzyża Świętego. Pomimo mocno deszczowej pogody, zdecydowaliśmy się wziąć udział w Dróżkach Męki Pańskiej. Po powrocie zastaliśmy zalane pomieszczenia w dolnej w kondygnacji naszego domu, które powstały wskutek rozszczelnienia rury wodociągowej. Wtedy wypowiedziałam słowa – Ojcze Wenanty, czy nie wystarczyło, że doświadczyliśmy tyle deszczu, że woda nawet w plecaku, a teraz także w naszym domu? Sługa Boży nie zwlekał z pomocą. Natrafiliśmy na solidnego pana mechanika, przypomniałam sobie także o polisie ubezpieczeniowej domu. Uzyskane z tego tytułu środki w pełni pokryły koszty związane z konieczną wymianą rury oraz robocizny. Ten sam pan mechanik zainstalował nam wkrótce nowy piec centralnego ogrzewania, o co zabiegaliśmy wcześniej, bezskutecznie poszukując wykonawcy tego przedsięwzięcia. Od przedstawionych wydarzeń minęło już kilka miesięcy, a ja każdego wieczoru klękam wraz z mężem do wspólnej modlitwy Litanią za wstawiennictwem Ojca Wenantego i stale doświadczamy wielu łask duchowych i materialnych, ale nie sposób o wszystkim napisać.

Beata