Szczęść Boże, chciałabym złożyć świadectwo otrzymanych łask za wstawiennictwem Sługi Bożego Ojca Wenantego Katarzyńca. Rok 2020 okazał się dla nas trudnym czasem, ponieważ w lipcu mąż został zwolniony z pracy. Był to dla nas wielki szok, bo nic na to nie wskazywało. Pracował w tej firmie z wielkim zaangażowaniem od 20 lat, awansując na stanowisko kierownicze. W tym czasie podjęliśmy nawet decyzję o przeprowadzce o ponad 400 km od ówczesnego miejsca zamieszkania. Mieliśmy wówczas dwoje dzieci i chcieliśmy, aby rodzina była razem. Mąż traktował swoją pracę bardzo odpowiedzialnie, dzielił się wiedzą i doświadczeniem, aktywnie uczestnicząc w rozwoju firmy. Układaliśmy życie w nowym miejscu. Gdy przyszła pandemia, mąż pracował zdalnie, poświęcając jeszcze więcej czasu, by sprostać swoim obowiązkom. Gdy, po 4 miesiącach, wezwano go do pracy, okazało się, że po … wypowiedzenie. W jedną godzinę firma rozstała się z pracownikiem po 20 latach nienagannej pracy. Był to dla nas wielki cios. Przykre doświadczenie. Ktoś może powie, to normalne, ludzie tracą pracę. Zgadzam się, bo powodów może być wiele. Jednak sposób, w jaki został potraktowany po tylu latach, nie mieścił się w naszym systemie wartości. Jeździmy z mężem (wcześniej także z dziećmi, a jeszcze wcześniej jako nastolatkowie) co roku do Kalwarii Pacławskiej (my mówimy „ na Kalwarię”), na Wielki Odpust Kalwaryjski. To dla nas szczególne miejsce. Co roku klękamy przed obrazem Matki Boskiej Słuchającej, dziękujemy i prosimy o dalszą opiekę. Mówimy, że tam „ładujemy duchowe akumulatory na cały rok”. Dlatego w momencie, gdy dotknęła nas ta trudna sytuacja, niezwłocznie udaliśmy się do Kalwarii. Ze łzami, błagalnym wzrokiem prosiliśmy o pomoc ukochaną Matuchnę. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że przecież obecny w przeciwległej nawie Wenanty jest specjalistą od spraw finansowych, skutecznym pośrednikiem w poszukiwaniu pracy. I tak się zaczęła przyjaźń z Wenantym. Chciałam wiedzieć o nim jak najwięcej. Obejrzałam niezwykły reportaż T. Terlikowskiego, następnie przeczytałam książkę o Wenantym. Zakupiłam wszelkie inne publikacje. Zagłębiając się w literaturę, czułam, że Wenanty nam pomoże. Z każdą kolejną publikacją odczuwałam coraz większy spokój wewnętrzny, świadomość, że Ktoś już układa na nowo życie zawodowe męża i czuwa nad naszą rodziną. Rozpoczęliśmy z mężem nowennę do Trójcy Przenajświętszej. I chociaż nic się nie zmieniało, ja wiedziałam, że to kwestia czasu. Odmawialiśmy ją wielokrotnie. Wielki Odpust Kalwaryjski 2020 był dla nas szczególnym przeżyciem. Prosiliśmy o pomoc w naszej sprawie i jednocześnie dziękowaliśmy, że w ogóle możemy tam być. Mieliśmy przecież pandemię i po raz pierwszy uczestniczyliśmy w uroczystości w innych warunkach, ograniczeniach. Idąc do pustelni Marii Magdaleny towarzyszyła nam zaduma, refleksja i ogromna wdzięczność. Po powrocie gorliwie modliłam się za wstawiennictwem Wenantego o znalezienie pracy przez męża. Opowiadałam znajomym o kulcie Wenantego, dawałam książki na jego temat. Wracając z wakacji, zauważyłam przy drodze billboard z napisem: Jedź do Niepokalanowa! I pojechaliśmy do miejsca stworzonego przez przyjaciela Wenantego ojca Maksymilina Marię Kolbego. Wiedziałam ,że Wenanty działa w naszym życiu w każdym momencie i na rożne sposoby. Znalezienie pracy w czasie pandemii nie było łatwe. Mieliśmy jednak nadzieję, że poszukiwania zakończą się sukcesem. I tak się stało. W połowie listopada mąż otrzymał propozycję pracy. Jak się dziś okazuje ( pracuje już 5 miesięcy) propozycję dobrej pracy, w miłej atmosferze i z poszanowaniem drugiego człowieka. Uważamy to za cud za wstawiennictwem Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca. Nie był to cud natychmiastowy, ale cud, który odmienił nasze życie. Wspólna modlitwa umocniła nas duchowo, niezwykle pozytywnie wpłynęła na nasze więzi małżeńskie. Po drodze działy się różne małe cuda, które dawały nadzieję i wiarę, że jesteśmy zaopiekowani przez Wszechmogącego i nie musimy się lękać. Wystarczy zaufać. Dziękujemy Bogu za tę sytuację, bo dzięki niej zyskaliśmy Przyjaciela. Jest z nami na co dzień, rano i wieczorem modlę się Jego modlitwami oraz o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca. Noszę w portfelu obrazek z wizerunkiem Wenantego. Rozmawiam z nim, proszę codziennie w różnych prozaicznych sprawach. Jeśli, pomimo prośby, nie dzieje się coś po mojej myśli, wiem, że jest na to inny plan i tak ma być. Bóg ma dla nas coś lepszego – jak mówi p. Tomasz Terlikowski w swoim reportażu. Już teraz prosimy Wenantego o wsparcie w odbyciu w lipcu pielgrzymki na Ukrainę „Śladami Ojca Wenantego”. Żywimy nadzieję na uczestnictwo również tego roku w Wielkim Odpuście Kalwaryjskim 2021. Ojcowie Franciszkanie! Z serca dziękujemy za Waszą posługę. Za otwartość, wielkie serce, radość, którą emanujecie. Doceniamy Waszą dbałość o to Święte Miejsce. Bóg Wam zapłać!

Jolanta i Krzysztof