W środę 31 marca(rocznica śmierci o. Wenantego) dowiedziałam się, że moja siostra ma nawrót pewnej niezdiagnozowanej do tej pory choroby. W ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie lekarze nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić co jest przyczyną dolegliwości. W pewnym momencie lekarstwa podawane na objawy powodowały inne skutki uboczne. Siostra nie mogła nic jeść, leżała całą dobę pod kroplówkami. Dodatkowo pojawiły się obrzęki stawów i rozległe zapalenie narządów wewnętrznych. Gdy się tylko o tym dowiedziałam od razu dostałam natchnienie, aby oddać tę intencję ojcu Wenantemu. Wiedziałam, że za jego wstawiennictwem można uprosić wiele łask „finansowych”, ale mimo wszystko powierzyłam i jemu intencję zdrowia siostry. Po odprawieniu pierwszej nowenny pojawiły się szanse na zdiagnozowanie. Nie przestawałam modlić się nowenną, dlatego podjęłam ją po raz drugi, gdy wyniki się pogorszyły. Gdy rozpoczęłam trzecią nowennę lekarze przenieśli siostrę do innego szpitala w celu dalszego leczenia. Pod koniec trzeciej nowenny stan siostry poprawił się. Mogła jeść, dobrano jej odpowiednie lekarstwa i mogła wrócić do domu. Wierzę głęboko, że za wstawiennictwem ojca Wenantego siostra wróciła do zdrowia. Nie bez powodu dostałam natchnienie, aby jemu powierzyć intencję zdrowia (zwłaszcza, że dowiedziałam się o chorobie siostry w rocznicę jego śmierci). . Od tej sytuacji oddałam „pod opiekę” ojcu Wenantemu swoją rodzinę. Myślę, że nie raz będę go prosić o wsparcie w różnych aspektach życia. Chwała Panu! Bóg zawsze z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro.

Agnieszka