W lutym 2021r. zachorowałem na Covid19, z ciężką niewydolnością oddechową 26.02 trafiłem do
szpitala w Jarosławiu (stan zapalny obu płuc około 85% miąższu płucnego) ze względu na pogarszający się
stan 28.02.2021r. zostałem przetransportowany helikopterem na Oddział Intensywnej Terapii
w Krakowie.

Następnego dnia tj. 01.03.2021r. poinformowano mnie, że będę miał powtórzoną tomografię płuc
a jeżeli wynik nie będzie lepszy od poprzedniego to będziemy musieli pana uśpić, zaintubować
i podłączyć pod respirator na kilka lub kilkanaście dni, taką też wiadomość wysłałem do mojej Żony.
Przełomowa była noc z 01.03/02.03.2021r. w trakcie której kilka razy włączał się alarm ponieważ miałem
bardzo niskie tętno. Pielęgniarka powiedziała, że obraz płuc na tomografii jest bardzo brzydki a jeśli mój
stan choć trochę się pogorszy to podłączą mnie pod respirator i będą czekać na przeszczep płuc. Tej nocy
miałem uczucie jakby moje ciało bez grawitacji podążało w rozświetlonym na końcu tunelu, słyszałem
rozmową, że jestem jeszcze potrzebny. W dokumentacji medycznej nie ma informacji o zaniku oznak
życia więc nie wiem czy był to sen ale do tej pory mam dreszcze jak o tym myślę.

Po tej nocy mój stan poprawiał się z dnia na dzień a wręcz z godziny na godzinę. 03.03.2021r. byłem na
tyle stabilny, że przeniesiono mnie na Oddział Chorób Płuc, tam byłem hospitalizowany do 25.03.2021r.
Przed wyjściem do domu przyszła do mnie Pani Ordynator, w trakcie rozmowy stwierdziła, że „Ktoś na
górze nad panem czuwa” bo mój stan był bardzo ciężki i jak mnie przyjmowała na swój oddział, to nie
sądziła, że tak szybko z tego wyjdę, bo jedną nogą byłem na drugiej stronie.
Po powrocie do domu, Żona pokazała mi obrazek o. Wenantego Katarzyńca i powiedziała, że mam Mu
dziękować za to, że żyję. Powiedziała mi, że cały czas modliła się za wstawiennictwem o. Wenantego o
mój powrót do zdrowia a po tym jak wysłałem jej sms 01.03.2021r. g 13:25 „Miałem tomografię komp,
płuc, jak nie będzie lepiej w stosunku do piątkowej to mnie uśpią, zaintubują i pod respirator na kilka lub
kilkanaście dni położą.”, wzięła do ręki obrazek o. Wenantego i „zobaczyła uśmiechniętą i rozświetloną
twarz” od tej pory wiedziała, że będzie dobrze.

W trakcie późniejszego leczenia i rekonwalescencji kilka razy słyszałem od lekarzy, „niech się pan cieszy,
że pan żyje”, „to cud, że pan żyje”, „jakby mi ktoś pokazał pana tomografię, to bym nie uwierzył, że
pacjent jeszcze żyje.”

Obecnie czuję się dobrze, nie mam dolegliwości od strony układu oddechowego, w obrazie płuc mam
tylko małe zwłóknienia, a na ostatniej wizycie 01.07.2022r. usłyszałem, że od strony pulmonologicznej
jestem zdrowy.

 

Adrian