Kilka lat temu kupiliśmy z pomocą ojca Wenantego działkę. Ja prowadzę działalność jednoosobową a żona nie pracuje, co znacznie obniżało moją zdolność kredytową w związku z czym niewiele banków było gotowych udzielić mi kredyt. Jedyny, który ostatecznie brałem pod uwagę w ostatniej chwili odmówił udzielenia kredytu tylko dlatego, że rok (lub dwa wcześniej, nie pamiętam dokładnie) wcześniej wykazałem stratę, która była spowodowana nie wynikami (te były na bardzo wysokim poziomie), ale tym, że zgodnie z prawem jednorazowo zamortyzowałem znaczną część sprzętu zakupionego na firmę. Transakcję dopinaliśmy przez ponad rok czasu, ponieważ działkę trzeba było poddać kilku procedurom geodezyjnym, aby można było ją kupić – banki nie chętnie udzielają kredytów na działki, które są choćby w części rolne. Sprzedający przylecieli z USA specjalnie w celu sfinalizowania tej transakcji, a my nie mieliśmy gotówki, aby ją pokryć, za to mieliśmy odmowę udzielenia kredytu. Nie informowaliśmy ich o tym do ostatniej chwili. Działka bardzo się nam podobała i włożyliśmy tyle wysiłku, aby ją kupić, że zdecydowałem się ubiegać się o kredyt z lichwiarskimi odsetkami w para-banku. Zaczęliśmy się modlić o wstawiennictwo ojca Wenantego. Sprzedający nie tylko zgodzili się na ratalne spłaty działki, ale również na przepisanie hipoteki działki w dniu podpisania umowy. Po roku czasu mamy wymarzoną działkę, z czystą hipoteką wolną od jakichkolwiek zobowiązań. Nie mogliśmy z żoną uwierzyć, że to się dzieje. Po tym wydarzeniu udaliśmy się do Kalwarii Pacławskiej, aby podziękować ojcu Wenantemu za wstawiennictwo.

Janusz