Szczęść Boże wszystkim. Piszę to świadectwo po tygodniu cudownego działania Pana Boga za wstawiennictwem Ojca Wennatego w naszym życiu. Historia jest skomplikowana od 20 lat! Jestem po rozwodzie od 15 lat. Generalnie na to małżeństwo nie godzili się moi rodzice. Koniec końców rodziny pozostały w oddaleniu i milczeniu, a moje małżeństwo się rozpadło. Z mężem mamy córkę, wczoraj skończyła 20 lat. Przez te lata rodzina mojego męża była urażona. Mój mąż, siedmioro rodzeństwa i nikt z nami nie utrzymywał kontaktu. Raczej nie chcieli i tu trudno się dziwić. Ta sytuacja bardzo się odbiła na psychice mojego męża i w konsekwencji na córce. Tata ją bardzo kocha, ale nie umie tego okazać. Wychowywałam córkę w szacunku do ojca i tłumaczyłam, że trzeba zaakceptować jego odczucia. Jednakże córka cierpiała przez te lata przez wiejący chłód, który w miarę moich możliwości próbowałam ogrzać. Jednak bez drugiej strony jest ciężko. Mój były mąż jest bardzo dobrym człowiekiem. Próbowałam tłumaczyć przez lata. Nie pieniądze są najważniejsze, tylko to co masz w sercu. Miłość. Życie i Zły robił wszystko, aby udowodnić swoją rację. Od roku jest trochę lepiej, jednak córka zaczyna mieć żal i tu już jest zagrożenie urazy do ojca. Mamy COVID, młodzież jest odizolowana i ciągły ból dobił. Wpadła w depresję. Ma egzaminy i się bardzo zamknęła. Przestała ze mną rozmawiać. Poprosiłam Ojca Wenatego o wsparcie w nawiązaniu dialogu i poprawienia relacji zaczynając od nas. Rodziców. Ojciec Wenanty początkowo pokazywał mi św. Józefa i w tym samym czasie zaczął w niesamowitym tempie działać i pomagać. Tego samego dnia mąż zadzwonił do mnie z pytaniem, jak egzaminy? Bo córka nie odbiera. I wtedy mu wszystko opowiedziałam, że od tygodnia jest ciężko. Po czym cały czas dzwonił do córki. Po powrocie z egzaminów córka wróciła odmieniona. Buzia jej się nie zamykała. Jakby wstał z łóżka inny człowiek. Tata w ciągu dnia dzwonił kilka razy i jakoś tak wyszło, że przy kolacji na głośniku rozmawiał z nami do późnego wieczora. Była radość i śmiech. Szczęśliwa moja córka stwierdziła przed snem: „tacie chyba coś się stało, tata mówi!” Ja odpowiadałam: „tata Cię bardzo kocha i cały czas uczy się to okazać”. Największym szokiem dla mnie było zdanie: „jutro jest niedziela córciu, idź do kościoła, bo trzeba się pomodlić”. Szok. To było pierwsze wychowawcze ojcowskie zdanie w jej życiu. Nie mogła się pozbierać z szoku przez tydzień. Wczoraj córka miała urodziny. Od 7 rano dzwoniła rodzina mojego męża z życzeniami. Ciocie, wujkowie. Pierwszy raz zadzwoniła babcia! Pierwszy raz przez te 20 lat! Potem dzwonił tata i bardzo zależało mu na wyjaśnieniu jakiejś sprawy. Usprawiedliwieniu się, ale mieliśmy gości i córka powiedziała: „tato porozmawiamy jutro”. POROZMAWIAMY! Rozmawiają. Teraz jest 6 rano, córka nie może spać, bo cały czas przeżywa. Nie zmrużyła oka do tej pory z przejęcia sytuacją. Czekała tyle lat! Ja czekałam tyle lat! I myślę, że to jeszcze nie koniec. To dopiero początek. To jest chyba największy cud w moim życiu a nie mam dnia bez cudów. Jestem bardzo wdzięczna Ojcu Wenatemu za jego wstawiennictwo w otrzymaniu łaski uwolnienia serc i rozwiązanie języków. Dodam, że na wstępie powiedziałam Ojcu Wenantemu: „nie wiem tylko, jak mam opowiadać i opisać, bo ja to chyba nie potrafię!” Potrafię! Bo jestem tak poruszona i wdzięczna, że aż muszę! Chwała Panu!

Emilia