O ojcu Wenantym Katarzyńcu usłyszałam „przypadkiem” i całkiem niedawno bo jakiś miesiąc temu. Dowiedziałam się wtedy, że pomaga w sprawach finansowych, działa szybko i skutecznie. Zachęcona licznymi świadectwami postanowiłam zacząć nowennę do ojca Wenantego.
Od dłuższego czasu mieliśmy z mężem kłopoty finansowe, ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. W dodatku od pół roku czekaliśmy na przelew z zagranicznego urzędu skarbowego, nic nie wskazywało, że nastąpi to szybko, a my tych pieniędzy bardzo potrzebowaliśmy. Wiedzieliśmy od księgowej, że są osoby, które czekają o wiele dłużej niż my, a na domiar złego nie otrzymują takich sum, jakie faktycznie im się należą, ponieważ urzędnicy szukają oszczędności zasłaniając się różnymi przepisami i paragrafami. Tracąc nadzieję, że sytuacja szybko się zmieni rozpoczęliśmy z mężem nowennę do ojca Wenantego. Skończyliśmy ją we wtorek 22 grudnia. Dwa dni później była Wigilia i święta Bożego Narodzenia. Nic nie mogło się wydarzyć…, jednak równo tydzień po zakończeniu nowenny, 29 grudnia, dostałam powiadomienie o przelewie na konto i to w takiej wysokości jakiej oczekiwaliśmy… Przez dłuższą chwilę nie mogłam się ruszyć ze zdziwienia, niedowierzania i ogromnego wzruszenia. Oczywiście nie ustaję w modlitwie do ojca Wenantego i powierzam mu swoje sprawy, również i te niematerialne, ufając, że wyprosi je dla mnie u Boga przez swoje wstawiennictwo. Chwała Panu.

Karolina