Szczęść Boże, chciałabym poprzez tę krótką wiadomość podzielić się informacją o otrzymanej Bożej Łasce. W niedzielę, 15 listopada zwróciłam się z prośbą o przesłanie mi obrazka z „relikwią” ojca Wenantego, na stronie napisałyśmy również prośbę – intencję. Było to spowodowane poważnymi problemami rodzinnymi (od ok. 12 listopada) – tata (pracujący za granicą) zachorował na covid-19 (z objawami, pozytywnym testem) i jednocześnie zaczął ciąg alkoholowy. Było to nasze poważne zmartwienie, gdyż tata jest po kilku terapiach. Za każdym razem złamanie trzeźwości kończyło się bardzo długim ciągiem, powrotem do kraju i utratą pracy (ciągi trwały nawet do 2 miesięcy, wyniszczając organizm, przerwać je pomagały hospitalizacje na oddziale detoksykacyjnym). Jest to silne, zaawansowane, wieloletnie uzależnienie, mimo, że po terapiach to wciąż w „uśpieniu”. Myśląc nad naszymi problemami, postanowiłam zwrócić się z prośbą o te obrazki i zamówić Mszę św. w tej intencji. Tata jest osobą wierzącą, od kilku lat, co roku przyjeżdżamy do Sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Kiedy otrzymałam od Ojca obrazki i materiały, bardzo się wzruszyłam i wysłałam tacie ich zdjęcie. Tata przypomniał sobie, że także ma przy sobie obrazek z ojcem Wenantym i powiesił w widocznym miejscu w swoim pokoju. My z mamą rozpoczęłyśmy modlitwę – 9 dniową nowennę do o. Wenantego. Zdałam sobie sprawę z tego, że jedynie Pan Bóg może uratować tę sytuację (covid + ciąg alkoholowy, było to chyba możliwie najgorsze połączenie, ciąg tak silny, że tata wówczas prawie nie je). Razem z mamą byłyśmy przekonane, że człowiek tej sytuacji nie naprawi, jedynie sensowne było zawierzenie tej sprawy Panu Bogu. Po otrzymaniu materiałów i  zdania sobie sprawy z tego, że jedynie modlitwa może pomóc w tej sytuacji, bardzo żarliwie i szczerze modliłam się do ojca Wentantego, prosto z serca (o ile dobrze pamiętam 20 listopada). W nocy przyśniła mi się lub pojawiła w myślach postać o. Wenantego (nie potrafię określić czym była ta wizja, jakbym widziała postać o. Wenantego). Od 21 listopada odmawiałyśmy w domu nowennę do o. Wenantego (nie byłyśmy u spowiedzi ani Komunii Św.). Tata wciąż pił, powiedziałyśmy mu o modlitwie i chęci zamówienia Mszy św., o którą później pytał. 24 listopada dzwoniłam do Sanktuarium w sprawie zamówienia Mszy i w tym samym momencie zadzwonił do nas tata, co nie było porą jego telefonów. W środę, 25 listopada, o 7 rano odbyła się Msza św. składkowa, gdzie złożyłyśmy intencję o przerwanie ciągu i powrót do trzeźwości dla Mariana. Tata był poinformowany i również oglądał Mszę podczas transmisji. Wiemy także, że oglądał inne nabożeństwa, modlił się podczas transmisji z Sanktuarium. Dzień odprawionej Mszy był jednocześnie pierwszym dniem trzeźwości. Nowennę zakończyłyśmy odmawiać 29 listopada, a 30 listopada powrócił do pracy – zdrowy po przebytym koronawirusie i trzeźwy. Nasze modlitwy zostały wysłuchane, otrzymaliśmy Łaskę, o którą prosiliśmy, także tata twierdzi, że jego modlitwa również została wysłuchana. Razem z mamą uważamy, że sytuacja była tak beznadziejna i wyglądała tak pesymistycznie, że bez Bożej Pomocy nie poradzilibyśmy sobie z tym.

Katarzyna