Nasza historia jest skomplikowana. Przez półtora roku modliliśmy się z mężem o dobrą pracę – dla niego. Sprawa była trudna, bo mąż ma 50 lat i pracował w firmie, gdzie dobrze zarabiał. Jednak coraz bardziej go ta praca męczyła, stresowała – odbierała zdrowie i radość życia. Trudno jednak rzucić dobrze płatną pracę, bez żadnych widoków na inną. Rozpoczęliśmy więc modlitwę za wstawiennictwem Ojca Wenantego. Po jakimś czasie – mąż dostał wypowiedzenie. Miał 3-miesięczny okres wypowiedzenia, nie musiał świadczyć pracy, otrzymał też odprawę. Cieszył się, że może odpocząć, choć był w nas niepokój o przyszłość. Prosiliśmy Ojca Wenantego, żeby pomógł mężowi znaleźć nową, dobrą pracę, która przyniesie pożytek nam i innym. Kiedy już się wydawało, że otwierają się nowe perspektywy, wybuchła epidemia koronawirusa i wszystkie możliwości zostały zamrożone. Firmy nie tylko nie zatrudniały nowych pracowników, ale zwalniały dotychczasowych. Odczekaliśmy kolejne trzy trudne miesiące, nieustannie prosząc Ojca Wenantego o pomoc… i udało się. Od czerwca mąż ma dobrą, ciekawą, niezwykle rozwijającą pracę. Pomaga innym firmom stanąć na nogi. Dziękujemy Ojcu Wenantemu za pomoc w tym naprawdę niełatwym przypadku – i ze względu na wiek, i na wymagania. Oprócz tego, w czasie, gdy prosiliśmy Ojca Wenantego o pomoc, okazało się, że ja również dostałam możliwość dodatkowej pracy w dobrej firmie, gdzie mogę się rozwijać, a w mojej stałej pracy – dostałam podwyżkę. Ojciec Wenanty jest niezwykle skuteczny, nawet jeśli czasem trzeba poczekać trochę na rezultat. Warto.

Hanna