Szczęść Boże. Nasze Maleństwo, o którym pisałam w sierpniu, to dziewczynka. Postanowiliśmy z mężem nadać jej imię Emilia Wenancja. Choć początkowo czułam się świetnie, szybko ciąża stała się zagrożoną. Poprosiliśmy wtedy Ojca Wenantego o opiekę i uczynił to niebywale. Choć miewałam komplikacje, w tym także przedwczesne skurcze, udało nam się ominąć szpital, a w danym dniu moja lekarka bywała w swoim gabinecie i mogła nas przyjmować. Dostawałam w domu silne dawki leków, w tym zastrzyki, leżałam niemalże cały czas. Tak oto dotrwaliśmy niemalże już do końca. Emilka Wenancja od połowy ciąży wciąż wypadała wagowo większa o 2 tygodnie. W poniedziałek będzie 37 tydzień ciąży i wtedy już na spokojnie możemy rodzić. Dziś waży już 3300 g! Wierzymy i jesteśmy przekonani, że ten nasz Cud jest żywy, zdrowy i dorodny dzięki wsparciu Ojca Wenantego! Nie ma śladu po poprzednim poronieniu, pomimo, że sama jestem niewielką osóbką, nic nie wskazywało, że nasza pociecha będzie aż tak dorodna! W załączniku przesyłam zdjęcie naszego Cudu. Bardzo się cieszymy, że o Ojcu Wenantym robi się coraz głośniej. Udało nam się obejrzeć programy na TV Trwam, śledzimy też YouTube. Sami też robimy Mu reklamę, wszędzie gdzie się da! Mamy również nadzieję, na przyjazd do Kalwarii Pacławskiej, gdy tylko ten nieszczęsny wirus się uspokoi, a Emilka będzie na świecie! Jeśli Bóg da, przyjedziemy na wszelkie uroczystości związane z Ojcem Wenantym, pomimo, że spod Poznania dzieli nas niemalże 736 km. W sierpniu pisałam też, że ważą się nasze losy mieszkaniowe i to także jest sprawka Wenantego. Pomimo trudów, udało nam się wyprostować kwestie prawne, fundusze spadły z nieba i tak oto dziś bezpieczni przebywamy w naszej Arce. Mieszkanko to nie dość, że cenę miało niewiarygodnie niską – jak kawalerka w Poznaniu, a od granicy miasta dzieli nas ledwie 5 km, metraż wyniósł 89 m, do tego piwnica 30 m, garaż, strych i działka w pobliżu. W dodatku gotowe do zamieszkania, po świeżym remoncie. Dla nas to niebywałe, taka cena z tym wszystkim była niczym bajka. W dodatku wcześniej planowaliśmy budowę małego domku, myśleliśmy o kredycie i patrząc na dzisiejszą sytuację, wiemy, że na ten moment mielibyśmy dopiero wszelkie formalności dopełnione, a budowa nawet nie byłaby rozpoczęta! Tak oto Ojciec Wenanty zmienił naszą optykę, dając przy tym wszystko to, co było nam potrzebne! Z radością przyznaję, że jeśli się człowiek otworzy, dzieją się rzeczy niebywałe. Ojciec Wenanty zapewnia nam wszystko, co potrzebne, a przy tym uczy rozsądku i nieprzystosowania do materializmu. W dodatku zapewnia wszystko, co potrzebne także dla dziecka. Dostaliśmy mnóstwo rzeczy, choć używanych, w bardzo dobrym stanie za darmo lub za grosze. Zawsze marzyłam o kołysce i dostaliśmy taką za 30 zł! Pewna kobieta napisała w Internecie, że ma do wydania za darmo ubranka. Odpisałam jej, a wtedy okazało się, że właśnie ma kosz Mojżesza z bujanym stojakiem do sprzedania. Wymagało to tylko lekkiego odświeżenia! Mieliśmy wciąż przeczucie, że coś się wydarzy i dlatego też gdy tylko Ojciec Wenanty zsyłał przedziwne, wręcz nierealne przeceny, czasem za przysłowiowe grosze czy promocje, mąż z nich korzystał! Oczywiście były to produkty niezbędne do pobytu w szpitalu czy przetrwania teraz! Ostatnio dostaliśmy też niespodziewana przesyłkę z zabawkami, także i oto Ojciec Wenanty się troszczy! Mogłabym tak jeszcze długo opisywać, ile rzeczy spadło nam z Nieba. To bardzo nas ucieszyło i pokazało, że dzisiejszy świat trochę się zagubił, mnóstwo gadżetów i produktów dla dzieci, wcale nie zapewni im przecież szczęścia! Na zakończenie chciałam tylko jeszcze napisać, że przez długi czas zastanawiałam się, dlaczego wciąż oficjalnie nasz Ojciec Wenanty nie jest ogłoszony Świętym. Dopiero ostatnio przyszło oświecenie, że Bóg wybrał dla Niego najlepszy moment! Wszak nadchodzi nieuchronny kryzys finansowy, a do tego liczne zachorowania wśród ludzi, więc to będzie idealny Święty na trudne czasy! Ktoś, kto swoją postawą pokaże ludzkości, co jest najważniejsze, a przy tym nie zostawi nikogo w potrzebie! Jeśli mogę coś dodać jeszcze, od dziecka czytam Rycerza Niepokalanej i brakuje mi tam, jakiegoś cyklu, czy też przemyśleń Ojca Wenantego w każdym numerze! Oczywiście są książki, sama też kupiłam myśli Ojca Wenantego, ale nie każdy ma taką możliwość. Co więcej, wciąż wiele osób nie zna Go! Przepraszam, że się tak rozpisałam. Od dawna zbierałam się, by wysłać te wiadomość. Proszę o dalszą modlitwę o najlepszy poród i mam nadzieję, że do zobaczenia! Serdecznie pozdrawiam, z Panem Bogiem.

Marta wraz z Emilką Wenancją i mężem Rafałem