Drogi Ojcze Wenanty, dziękuję Ci z całego serca za wstawiennictwo w moich intencjach i uproszenie u Pana Boga potrzebnych łask. Te intencje były następujące:
1. Zdobycie środków na zakup używanego, ale sprawnego samochodu, którego bardzo potrzebowałam, aby dojechać na czas do pracy na dużą odległość wcześnie rano. Bez samochodu musiałam wstawać o 4 rano i zacząć półtoragodzinną podróż, ok. 5 rano, co w moim wieku (61 lat) jest bardzo trudne do wytrzymania przez dłuższy czas. Wiedziałam, że bez samochodu nie dam rady dłużej tego wytrzymać. Około 2 miesiące temu trafiłam na wywiad z panem Terlikowskim i poprosiłam Ojca o wstawiennictwo w tej sprawie. Trochę ponad 3 tygodnie temu znalazłam ogłoszenie o sprzedaży przyzwoitego samochodu i informacje, że można się starać o zakup na raty. Pomodliłam się raz jeszcze, bo moje zarobki są bardzo małe. Według mojego rozeznania to, iż dostałam kredyt na ten samochód, jest nadzwyczajną łaską, a dla mnie osobiście jest to cud. Znalazłam też dość tanie ubezpieczenie. Jestem całym sercem wdzięczna za ten samochód, bo dzięki temu mogę wstawać o godzinę później, a w pracy i po pracy nie jestem już tak potwornie zmęczona.
2. W lipcu 2018 roku złożyłam wniosek o emeryturę, ale miałam ogromne trudności z uzyskaniem całości kwoty, która mi się należała. ZUS ciągle zwlekał z odpowiedzią i ciągle domagał się nowych zaświadczeń. W końcu, po 4 miesiącach oczekiwania, ZUS zażądał ode mnie, abym zwolniła się z pracy, klasyfikując mylnie moją pracę jako zatrudnienie, chociaż był to kontrakt „0 godziny”, czyli umowa zlecenie. W rezultacie przez ponad 2 miesiące żyłam w biedzie, bez dochodów, czekając na emeryturę, aż do końca stycznia tego roku. Okazało się jednak, że ZUS nie wypłacił mi całej należności od lipca, ale tylko za 1 miesiąc, argumentując to tym, że byłam zatrudniona, co było niewłaściwe, bo umowa zlecenie nie podlega temu przepisowi, podobnie jak samozatrudnienie. Napisałam odwołanie, dostarczając otrzymany od pracodawcy wykaz prac zleconych. ZUS zwlekał znowu z odpowiedzią, aż w końcu w marcu wypłacono mi resztę należności. Dzięki temu mogłam zalatać dziury w budżecie i nawet wspomóc trochę rodziców, którzy są już bardzo schorowani i wiekowi. Jestem przekonana, że zawdzięczam tę wypłatę zaległej emerytury wstawiennictwu Ojca Wenantego, bo to Jego prosiłam o pomoc. Odczuwam wyraźnie opiekę modlitewną Ojca Wenantego i działanie Łaski Bożej za Jego wstawiennictwem. Pomaga mi to w modlitwie i w życiu, dodaje wiary, nadziei i miłości, pomaga w nawróceniu i przypominaniu sobie, że przecież jestem dzieckiem Bożym, więc Pan Bóg może wziąć w swoje ręce wszystko, co zostanie Mu zawierzone z ufnością dziecka Bożego. Miałam ogromne trudności z napisaniem tego świadectwa. Pojawiały się różne wątpliwości, pokusy i ataki złego. Jednakże, po dzisiejszej Eucharystii i przyjęciu Pana Jezusa, udało mi się pokonać rozproszenia i mam wreszcie siłę, aby to zrobić. Zamierzam modlić się nadal za wstawiennictwem Ojca Wenantego, bo mieszkam w bardzo kiepskich warunkach i ciągle jeszcze potrzebuję radykalnej Bożej pomocy, podobnie jak radykalnego nawrócenia. Drogi Ojcze Wenanty, serdeczne Bóg zapłać za Twoje wstawiennictwo, za Twoja materialną i duchowa opiekę, tak bardzo konkretną. Niech będzie Bóg uwielbiony w swoich Aniołach i w swoich Świętych. Serdecznie pozdrawiam.

Jolanta