Szczęść Boże!
Tę wiadomość piszę w sprawie, która jakoś dziwnie przeplata się w ostatnich miesiącach z osobą Sługi Bożego Ojca Wenantego. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, gdy pewnego dnia znalazłem w Internecie wiadomość o uroczystym ponownym rozpoznaniu i przeniesieniu jego doczesnych szczątków w Kalwarii Pacławskiej. Zainteresowałem się artykułem z uwagi na nieznaną dotychczas przeze mnie postać kandydata na ołtarze. Można powiedzieć, że przyjąłem do wiadomości wszelkie informacje tamże zawarte i na tym poprzestałem. Do czasu. Będąc w Polsce na przełomie bodajże października i listopada (ojczyznę odwiedzam dosyć często), odwiedziłem sklep z dewocjonaliami. Na dziale z książkami moją uwagę przykuła pokaźnych rozmiarów biblioteczka poświęcona… No właśnie! Z okładek spoglądała na mnie ta spokojna, pełna uniesienia twarz. Pamiętam też skrawki tytułów: Wenanty Katarzyniec… Nie przejrzałem, poszedłem dalej, choć sama twarz Sługi Bożego – szczerze przyznaję – wyryła mi się w pamięci dosyć mocno. Z czasem, powoli, powoli, dowiedziałem się nieco więcej o duchowości Ojca Wenantego i o jego bliskiej przyjaźni z Ojcem Maksymilianem Kolbe (którego przecież trudno nie znać). Znalazłem stronę internetową mu poświęconą, na koniec zdecydowałem napisać maila. W tym samym czasie – mam na myśli okres ostatniego miesiąca – przechodziłem dosyć trywialne badanie lewego kolana. Od czasów gimnazjalnych mam pewną nieregularność kostną wyczuwalną pod skórą, w dolnej części uda. Nigdy nie konsultowałem się z lekarzem w tej sprawie, jako że nigdy nie sprawiało mi to dyskomfortu w formie nieestetycznego wyglądu, czy bólu. Sytuacja uległa zmianie w przeciągu ostatnich miesięcy. Nie nazwałbym tego bólem, mimo wszystko odczuwałem lekki dyskomfort w okolicy powstałej przed laty narośli. Na początku lutego odwiedziłem lekarza. Dostałem skierowanie na badanie USG, które odbyło się 15 marca, a już tydzień później, 22 marca otrzymałem telefon od lekarza. Dowiedziałem się, iż jest to zmiana nowotworowa, wstępnie rozpoznana jako osteochdroma (wrodzony łagodny nowotwór kości). Zostałem skierowany na dalsze badania w celu dokładnego określenia guza i stadium rozwoju, gdyż mógł się zezłośliwić. Jeszcze tego samego dnia zawierzyłem swoją sprawę Bogu, a wieczorem rozpocząłem Dziewięciodniową Nowennę za wstawiennictwem Sługi Bożego Ojca Wenantego. Dzień później otrzymałem materiały przesłane przez ojca. Dziś rano odkryłem, że rocznica śmierci Ojca Wenantego przypada 31 marca. Szybko policzyłem dni nowenny i odkryłem, że zakończę jej odmawianie w wigilię dnia jego narodzin dla Nieba. To wszystko dzieje się tak szybko. Ufam, że to swoisty znak dany mi przez Boga, dlatego proszę o modlitwę wstawienniczą u grobu Sługi Bożego Ojca Wenantego Katarzyńca w mojej intencji. Z pamięcią modlitewną.

Hubert