Wielkanoc w Polsce wolnej – nie tak bardzo miła, ale przypomina nam to dobrodziejstwo, „od Boga to się stało, i jest cudem w naszych oczach…” – prowadzi nas do Jezusa, który swą mocą zmartwychwstał, „nieprzyjacioły podeptał”, który też dał zmartwychwstanie Polsce, który dał zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi narodowi naszemu. Aby to zapewnić Ojczyźnie, trwajmy przy Chrystusie. I w dniu dzisiejszym szukajmy Jezusa Zbawiciela – znajdziemy Go łatwo – gdy się przyłączymy do uczniów idących do Emaus. On sam do nich przyjdzie. Chodźmy z nimi. Utyskiwanie uczniów. Dobrze, że mówią, ale źle czynią, że krótko patrzą rozumem swoim, nie okiem wiary. Stąd niezadowolenie i smutek, i rozgoryczenie. Tak i my nieraz, wypadki mierzymy naszym słabym pojęciem, nie oglądając się na mądrość i Opatrzność Boga. Liczymy we wszystkim na siły ludzkie i potem się zawodzimy, albo trapimy za wcześnie. Gdybyśmy więcej mieli ufności w Bogu, więcej byłoby zadowolenia i wesela.

O hojności Boża, jakże wielką jesteś. Oby i nasza hojność dla Ciebie, zapał i żarliwość o chwałę Twoją wzrastały w sercu naszym. Mistrzu, najukochańszy Chryste Jezu! Spraw, żebym pilnie się strzegł wszelkich mów próżnych, żebym na wzór Twoich uczniów, zawsze prowadził rozmowy budujące, pożyteczne, żebym był z daleka od tych, którzy są leniwego serca ku wierzeniu temu wszystkiemu, co prorocy zapowiedzieli. Mów sam Panie do mnie i pisma mi wykładaj. Ognistą jest mowa Twoja, a sługa Twój rozmiłował się w niej bardzo. Mów Panie, bo słucha sługa Twój, prosząc pokornie: wspieraj mnie radą swoją we wszelkich wątpliwościach i trudnościach. O słodki towarzyszu pielgrzymujących po tym łez padole! Zostań ze mną, bo się ma ku wieczorowi i zewsząd czyhają na mnie strachy nocne. Wyciągnij swą Boską rękę, pobłogosław mnie, rozgrzesz i oczyść ze wszystkich win, ze wszystkich wykroczeń i zasil mnie sobą samym. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Fragment homilii na Poniedziałek Wielkanocny, Lwów, 21 kwietnia 1919 r.