Szczęść Boże.

W lipcu tego roku odwiedziłam wraz z mężem Sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Wenantym Katarzyńcu. Modliliśmy się przy jego grobie i zostawiłam tam intencję – prośbę o znalezienie dobrej pracy przez córkę, która poszukuje jej od roku. Potem na chwilę zapomniałam o tym wśród rozlicznych codziennych zajęć. Po ok. 2 tygodniach natrafiłam w urzędzie pocztowym – to nie mógł być przypadek – na książkę o Wenantym i natychmiast ją kupiłam, zaczęłam czytać i znowu modlić się w tej intencji. W tym czasie córka rozpoczęła rekrutację na bardzo interesującą posadę. Modliłam się wytrwale. Czas mijał. Trochę już wątpiłam, tyle razy się nie udawało. Kilka dni temu napotkałam (przypadkiem?) duży artykuł na facebooku o Wenantym. Znowu intensywnie się modliłam, wróciłam do czytania książki. Dwa dni po tym wydarzeniu córka dostała tą pracę. Jestem przekonana, że to dzięki Jego wstawiennictwu. Poszliśmy w tym dniu na Mszę Świętą, aby podziękować Bogu za łaskę i Wenantemu za pomoc.
Teraz powierzam wstawiennictwu Wenantego utrzymanie tej pracy jeżeli taka jest wola Boga.