Jakieś dwa miesiące temu, dowiedzieliśmy się kim w ogóle jest O. Wenanty i bardzo szybko postanowiliśmy pojechać do Kalwarii. Temat trudny – finanse, ale skoro Pan Bóg postawił na naszej drodze tego Człowieka, to była dla nas nadzieja. Zaplanowaliśmy wyjazd na sobotę po Świętach Wielkanocnych i jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że właśnie wtedy są uroczystość ku czci O. Wenantego.

Tak przy okazji prosiłam Ojca Wenantego o zdanie egzaminu na prawo jazdy naszego syna (egzamin 17.04.2018). Wszyscy wiemy, że nie jest to wcale taka łatwa sprawa. Mąż, który z synem czekał był przerażony, zdawalność znikoma, po półtorej godzinie czekania przyszła kolej na nas. Szybka jazda, powrót i ZDANE!!!!! Z relacji syna egzaminator wyglądał raczej na mało przystępnego, za to w czasie jazdy zupełnie inna osoba, miły, uprzejmy atmosfera całkiem dobra. Ogólnie egzaminator nie szukał pretekstu, żeby czekać na potknięcie.

Ja wiedziałam bardzo dobrze czyja to zasługa. Syn potrzebował trochę więcej czasu, ale też ostatnio przyznał, że „GÓRA ” musiała działać. WIELKIE DZIĘKI. Na pewno jeszcze w tym roku przybędziemy osobiście podziękować.

Dorota